Policja. Razzia. Obława. Nalot na opiekuńczy bubel.

W branży opieki nad osobami starszymi w Niemczech powstał specyficzny język, zdrobnienia, kiedy ktoś chce wyrazić negatywne emocje. Opiekunki mówią o pracodawcach i pośrednikach „firemki”. Z kolei w firmach o opiekunkach mówi się „paniusie”. Opiekunowie rozdzielają firmom i klientom pstryczki na Facebook, ale niedotrzymywanie zasad współpracy zdarza się z taką samą intensywnością u każdej ze stron. Zdecydowana większość jest jednak nastawiona na wzajemną, rzetelną współpracę. Dobrzy opiekunowie i dobre firmy, odpowiednio nastawieni klienci.

 

Niestety są w sektorze firm takie, które od lat zmieniają tylko nazwy i nie uznają żadnych reguł czy zasad współpracy. Dzień 25 listopada 2020 na długo zapadnie w pamięci całej branży opiekuńczej i w Polsce i w Niemczech. Zorganizowana akcja polskiej prokuratury i niemieckiego Zollamt i policji, obława (niem. Razzia) przeprowadzona jednocześnie po obu stronach granicy zakończy, miejmy nadzieję, bardzo złe praktyki.

 

Opieka w Niemczech a myślenie magiczne i chciejstwo

W pojęciu myślenie magiczne nie ma niestety nic z magii, którą chcielibyśmy odczuwać. Myślenie magiczne to termin psychologiczny – osoby dotknięte takim schorzeniem są przekonane, że jeżeli pomyślą o czymś, to się to spełni, wydarzy.

 

Innym terminem, nie związanym z chorobą, ale który dotyka wielu zdrowych ludzi, jest myślenie życzeniowe. Melchior Wańkowicz nazwał to „chciejstwem”. Chciejstwo w skrócie można określić jako przekonanie, że wbrew pewnikom, łatwym do przewidzenia skutkom podjętych działań, wszystko potoczy się tak jak chcemy.

 

Dobra, sprawna i solidna firma opiekuńcza, to interes dochodowy, który wymaga jednak bardzo wielkiej staranności w działaniu. Niektórym to nie wychodzi. Panie opiekunki i panowie opiekunowie z Polski w ostatnich latach zaczęli więc baczniej przyglądać się firmom, ich powiązaniom, opiniom, rzetelności.

 

I nagle polski rynek rekrutacyjny stał się dla niektórych firm pusty.

 

Nie chcecie nas polskie opiekunki, źle o nas mówicie? To pożałujecie. Tuż, tuż za naszą granicą, na wyciągnięcie ręki jest przecież mnóstwo miłych, tańszych, mało roszczeniowych opiekunek z Ukrainy. Przepisy nie pozwalają? Co tam przepisy, wystarczy chcieć!

 

Jeżeli traci się kontrolę nad chciejstwem i ma się poczucie bycia ponad prawem, pojawiają się przedstawiciele tegoż prawa, którzy mają dużo do powiedzenia. Nie w oparciu o chciejstwo i myślenie magiczne – w oparciu o starannie zebrany materiał dowodowy.

Faworyci losu w opiece w Niemczech

Ludzie, na których policja i inne instytucje urządziły tak szeroko zakrojoną obławę, są dobrze znani na polskim rynku usług opiekuńczych. To nie są pechowcy, którzy nie dopatrzyli jakiegoś przepisu i nagle runęło ich przedsiębiorstwo. To ludzie, którzy wiele lat prowadzili pośrednictwa i agencje opiekuńcze po prostu w arogancki sposób. I długi czas los uśmiechał się do nich. Zmienili jedną, drugą, trzecią, czwartą nazwę firmy, bo się nie wiodło tak jak chcieli. A dlaczego się nie wiodło? Po co angażować się w poprawianie jakości działania, lepszą ofertę, szanować ludzi? Człowiek – i ten pracownik w biurze, i opiekun i niemiecki staruszek to tylko kłopotliwe oczko w łańcuszku prowadzącym do zasobnych, niemieckich portfeli. Zło konieczne.

 

Lepiej udawać, że jest się nowym, fajnym zjawiskiem na rynku. Zawsze ktoś się nabierze. A jak w Polsce zabrakło naiwnych – przecież świat nie kończy się na polskich opiekunkach. Nie chcecie nas to my was zastąpimy tańszym opiekunem z Ukrainy, który zrobi to co wy, Polki, za połowę stawki. I jeszcze będzie wdzięczny za życiową szansę.

 

Jakiś czas się udawało – papiery wypełniane dla pozoru są cierpliwe. Ale ludzie prędzej czy później zorientują się, że są oszukiwani. Nie otrzymując nawet tych mizernych, obiecanych pieniędzy, nie mając nic do powiedzenia, nie muszą akceptować z pokorą wszystkiego.

 

To „prędzej” zaczęło się od ukraińskiego forum poszkodowanych na Facebook a potem ostrego reportażu w ukraińskich mediach w maju tego roku. Interwencja dziennikarska niestety nie przyniosła oczekiwanej poprawy. Zaczęło się więc „później”.

„Później” - komunikaty w niemieckiej prasie

Dosyć lakoniczne, w klasycznym, dziennikarskim tonie informacyjnym. W dużych internetowych serwisach i w papierowych wydaniach niewielkich lokalnych gazet.

 

W dniu 25 listopada 2020 roku funkcjonariusze policji federalnej i urzędu celnego przeszukali jednocześnie 130 miejsc w 13 landach w związku z podejrzeniem prowadzenia na szeroka skalę nielegalnego zatrudnienia cudzoziemców w Niemczech. Równolegle podobne czynności podjęła prokuratura w Polsce. Podejrzani to obywatele polscy (37, 42, 44 lata). Według szacunków Głównego Urzędu Celnego w Dreźnie, na skutek ich nielegalnej działalności, nie zostały odprowadzone składki na ubezpieczenia społeczne w wysokości około 14 milionów euro.

 

Niemieccy śledczy przeszukali zarówno siedziby niemieckich pośrednictw jak i doradców podatkowych oraz mieszkania prywatne. Zabezpieczono dokumenty, nośniki informacji, także broń, amunicję, znaczne ilości gotówki i złota.

 

To tyle prasa.

Co będzie dalej?

O tych ludziach nie ma co się rozwodzić. Osądzi ich prawo. Szkoda tylko, że branża opieki domowej nad osobami starszymi w Niemczech nie ma ostatnio pozytywnych opinii. W jednej z polskich stacji telewizyjnych ukazał się reportaż pokazujący opiekunki osób starszych jako nieszczęsne istoty, zamykane za kratami, wyprowadzane przez policję, ze zrujnowanym zdrowiem psychicznym. W Niemczech w doniesieniach prasowych królował całkiem niedawno ponury przypadek – Grzegorz W., skazany na dożywotnie więzienie za mordowanie podopiecznych insuliną.

 

Trudno sobie przypomnieć ostatnio jakikolwiek sensowny materiał w niemieckich mediach o tych opiekunach, którzy są zadowoleni z pracy (w Polsce chyba nigdy nic się nie ukazało).

 

A większość taka jest – lubią i szanują starszych ludzi i w zamian otrzymują to samo. Domowe opiekunki i opiekunowie to fantastyczni ludzie, wspaniałe osoby, zadowoleni z pracy. Nie będą płakać, że rodzina czy firma jest „be” – zmienią po prostu miejsce pracy na inne. A firmy, pośrednicy – ci poważni – dbają o odpowiedni poziom współpracy.

 

Teraz znowu ukazała się historia z opieki na kanwie oszustwa o podłożu kryminalnym, na dodatek z bronią w tle.

 

Na pewno będzie łatwiej niemieckim domom opieki – wiele osób w Niemczech mocno się zastanowi czy nie wybrać takiego rozwiązania zamiast wątpliwego prawnie komfortu spędzenia starości we własnym domu.

 

Tym, których zwabił do pracy w opiece wyłącznie pieniądz i nic więcej, nie uda się. Opiekunka, która wyjedzie wyłącznie dlatego, że ma silna opresję finansową będzie nieszczęśliwa. Firma, która widzi w organizacji procesu opiekuńczego tylko pieniądze – łatwe i należne – poniesie klęskę.

Czy można coś zmienić?

Nie sprawdziły się ułatwienia organizacyjne dla bezpośredniego zatrudniania opiekunów przez rodziny niemieckie. Mało efektywne są akcje propagujące zatrudnienie na warunkach niemieckich ponieważ większość propozycji jest atrakcyjna tylko dla tych, którzy zamierzają na stałe osiąść w Niemczech. I mają się nijak do rzeczywistości pracy w opiece domowej. Opieka domowa to łączenie ludzi, którzy często nie potrafią zrozumieć norm. Starsza pani z demencją nie zrozumie, że nie wolno jej wejść do pokoju we własnym domu, ponieważ opiekunka tam poszła bo przekroczyła dozwolony czas pracy. Próby zintegrowania działań środowiska opiekunów osób starszych w Niemczech poprzez związki zawodowe są cenne jednak bez rozwiązań systemowych dla tej tak różnorodnej aktywności zarobkowej, nie będą skuteczne.

 

Ani firmy, zajmujące się pośrednictwem czy agencje opiekuńcze (bezpośrednio zatrudniające) ani sami opiekunowie i rodziny niemieckie nie mają jednego standardu, do którego muszą się dostosować. To niestety rodzi i będzie rodziło złe sytuacje, przez co wzmacnia się czarny rynek pracy w opiece. Prowadzi również do tego, że normalni przedsiębiorcy są pod ciągłą presją, ponieważ łatwiej ich znaleźć i sprawdzić. Urzędnik też człowiek. Po co ma się męczyć z szukaniem ludzi, którzy pośredniczą na lewo „praca w opiece w Niemczech priv”.

 

Specyficzna usługa, jaką jest zamieszkiwanie u osoby, która wymaga wsparcia w codziennych sytuacjach życiowych potrzebuje chyba jednak zdecydowanych rozwiązań ze strony państwa niemieckiego.

 

Określenie jednolitych warunków pracy i zatrudnienia dla domowych opiekunów w Niemczech, poziomu minimalnych kwalifikacji pracowników, poziomu wynagrodzeń, określenie jasnych kryteriów dla firm, które chciałaby się tym zajmować oraz dla niemieckich gospodarstw domowych, które chciałaby z takich usług korzystać, mogłoby zapobiec niejednej złej i niepotrzebnej sytuacji.

Czy to jest możliwe? Na pewno trudne.

Firmy są pro opiekuńcze ale Nobel dla tego kto wymyśli jak rozwiązać sytuację. Są dwa ważne czynniki - pieniądze i swoboda wyboru. Pieniądze, które zarabiają opiekunki - oddelegowane do pracy w Niemczech i te, które prowadzą Gewerbe i te w ramach umów na niemieckich warunkach. Pieniądze niemieckich staruszków trafiają w większości do Polski – do polskiego ZUS, do polskiego urzędu skarbowego, do polskich sklepów.

 

Domowe opiekunki z Polski nie mają zamiaru osiedlać się w Niemczech, kształcić się w zawodzie dyplomowanych opiekunów osób starszych i systematycznie wspierać rosnącą gwałtownie rzeszę potrzebujących. Mają wiele serca i życzliwości, praktyczne umiejętności w zakresie prowadzenia domu i podstawowej opieki pielęgnacyjnej, jednak wyjeżdżają, ponieważ chcą realizować własne cele.

 

Nie chcą rozwiązywać szeroko rozumianych problemów starzejącego się społeczeństwa niemieckiego tylko własne. Opiekunki i opiekunowie z Polski to w większości ludzie w okolicach 55 – 65 roku życia. Wybierają pracę w opiece w Niemczech, ponieważ w Polsce nie mają specjalnych perspektyw na podjęcie zatrudnienia dającego satysfakcję – zawodową i finansową. To nie są jedyne powody. Mają zrozumienie dla potrzeb starości, doświadczenie z kręgu najbliższych. Oddali przeważnie część własnego życia dla potrzebujących we własnej rodzinie. To trudne, pouczające przeżycie, które rodzi tę specyficzną potrzebę nie tylko niesienia pomocy. Również potrzebę bycia potrzebnym.

 

To nie wszystko – domowi opiekunowie chcą mieć swobodę w wyborze terminu podjęcia pracy i czasu na jaki wyjadą. Oddanie, poświęcenie, bardzo dobrze wykonana praca – tak, ale na moich warunkach.

 

Z pewnością dla państwa niemieckiego nie jest to wymarzony model współpracy. Było to jasno widać w zaskoczeniu, kiedy na pierwszej fali niepewności związanej z pojawieniem się wiosną nowego wirusa, opiekunowie masowo wracali do Polski. Jak to, jak można zostawić staruszków bez opieki???

 

Miejmy nadzieję, że nastąpi ten przełomowy moment, który przeniesie w końcu ten trochę szary rynek pracy opiekunów domowych w jasne i jednolite zasady dla wszystkich. I dla firm, i dla opiekunów, i dla niemieckich klientów.

 

 

 

Używamy cookies

Używamy plików cookies aby ułatwić Ci korzystanie z naszych stron www, do celów statystycznych oraz reklamowych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci Twojego urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zmienić ustawienia przeglądarki tak, aby zablokować zapisywanie plików cookies. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności.