Trefna sztela to takie miejsce pracy w opiece, gdzie oprócz informacji udzielonych przez klienta czy pośrednika lub agencję opiekuńczą są „niespodzianki”. Mają one różny wymiar – cudownie u „samotnej podopiecznej” materializuje się mieszkający z nią małżonek lub przyjaciel, codziennie zjawia się uciążliwa rodzinka. Takie „niespodzianki” można uregulować negocjacjami finansowymi czy ustaleniami związanymi z częstotliwością odwiedzin. Gorzej jest, jeżeli na miejscu okazuje się, że oprócz typowych schorzeń związanych z podeszłym wiekiem, podopieczny jest uzależniony od alkoholu. I chociaż zawartość alkoholu we krwi czy wydychanym powietrzu mierzy się w promilach, to potocznie mówiąc o tym problemie, używamy pojęcia „procent”. Stąd nasz tytuł – Procentowo trefna sztela. O problemach z alkoholem wśród opiekunów znajdziemy morze informacji. A to jest choroba, która nie zna narodowości i nie ma granic wiekowych i dotyczy również podopiecznych.
Ewelina (pracuje jako opiekunka w Niemczech od 12 lat) była niesamowicie zadowolona przez pierwsze dwa tygodnie pracy na nowej szteli. Jej podopieczna zbliżała się do 80-tki, bardzo elegancka, poza niewielkimi problemami po operacji stawu biodrowego, nic jej nie dolegało. W stosunku do opiekunki trzymała lekki dystans, ale było bardzo spokojnie. Ewelina napisała nawet do swojej przyjaciółki, że nie wie po co w ogóle syn zatrudnił opiekunkę dla mamy. Bomba, a właściwie 16 „bombek” wybuchło w trzecim tygodniu jej pracy. Syn „zapomniał” powiedzieć opiekunce, że mama jest po kolejnej terapii leczenia choroby alkoholowej. Mówił jej tylko, że mama nie może mieć żadnych pieniędzy i nie może chodzić sama do sklepu. Ewelina nie ma pojęcia, jak starsza pani zdobyła malutkie buteleczki z alkoholem (zwane potocznie w Polsce „bombkami” albo bardziej współcześnie „małpkami”) i je wypiła. I już potem nie było tak fajnie … Nie tylko ze względu na pijackie wybryki podopiecznej. Przede wszystkim dlatego, że syn obwiniał opiekunkę za to, że mama zorganizowała sobie alkohol…
Maria (7 lat doświadczenia w pracy w opiece w Niemczech) miała szczerze przedstawioną sytuację, że wśród innych dolegliwości, jej podopieczna ma skłonności do picia alkoholu. Ponieważ seniorka, którą miała się opiekować, miała 87 lat, uznała, że chodzi o jakąś tajemną słabość starszej pani, która z wypiekami wstydu, wypija przed snem lampkę wina albo mikroskopijny kieliszeczek likieru do kawy. Rzeczywistość była taka, że jej pierwszym zadaniem od rana, było udanie się do sklepu po 2 butelki wina. I nie można było robić zapasu na następny dzień! Starsza pani cały dzień popijała szprycery (wino zmieszane z wodą, Schorle) nawet do popijania leków! Z upływem dnia robiła się coraz bardziej chwiejna i złośliwa. Maria bała się, że pani się przewróci. Wieczorem miała problemy z zaciągnięciem jej do łóżka. Musiała znosić coraz bardziej nieprzyjemne uwagi w stronę własnej osoby. Rodzina starszej pani nie chciała w żaden sposób wpłynąć na mamę, powiedzieli, że może sobie żyć jak chce. Maria dosyć szybko zmieniła miejsce pracy, ponieważ sytuacja za bardzo przypominała jej to, co przeżyła w dzieciństwie we własnym domu.
Tereska (opiekunka osób starszych z 10- letnim stażem) zajmowała się panią, o której mówiła „Babcia -i tu nazwa popularnego aperitifu -”. Podopieczna codziennie wypijała 0,5 butelkę dosyć mocnego alkoholu z sokiem pomarańczowym. Cały dzień była na lekkim rauszu, bardzo pogodna, rozszczebiotana. Co jakiś czas powolutku ze swoim balkonikiem dochodziła do lodówki i robiła sobie drinka. Nigdy nie prosiła o to opiekunki, chociaż potrafiła poprosić o podanie gazety, która leżała na wyciągnięcie ręki. Niestety wieczorem zaczynał protestować żołądek. To było coś okropnego, zarówno widok jak podopieczna się męczy, jak i zmiana pościeli nawet 2x z rzędu i czyszczenie dywanu czy łazienki. Leciało górą i dołem. Pani chodziła na terapie, opiekunka starała się też ją troszkę oszukać, rozcieńczając alkohol w butelce. Terapie nie skutkowały a pani błyskawicznie poznała się na sztuczce z rozrzedzeniem i zrobiła straszną awanturę na temat – nazwijmy go ogólnie -„wolność Tomku w swoim domku”. Nie piła tylko przez dwa dni w miesiącu, kiedy na weekend przyjeżdżał wnuk. Dzieci znały jej problem niestety milczały. Tereska pracowała tam dosyć długo, uznała, że na każdej szteli coś może być nie tak.
Artur (opiekun w Niemczech od 6 miesięcy) uciekł i to dosłownie z kontraktu po 2 dniach. Jego podopieczny, wielkie, zwaliste chłopisko, od rana raczył się alkoholem i różnymi lekami. Miał objawy demencji alkoholowej. Był agresywny, załatwiał się pod siebie, nie pozwalał się umyć, przebrać. Arturowi było żal jego żony – wiecznie zalęknionej, schorowanej staruszki. Uznał, że to nie jest jego zadanie walka z chorobą alkoholową seniora i znoszenie jej nieprzyjemnych i niebezpiecznych skutków. To zadanie dla lekarzy, dla rodziny osoby starszej, dla służb socjalnych, żeby alkoholika poddać leczeniu – bez względu na wiek. Nie widział siebie w roli stróża, który ma wyszukiwać w domu wszelkich skrytek z alkoholem i zastawiać swoim ciałem drzwi, kiedy senior postanawiał się udać do sklepu po wiadome zakupy.
Niestety w praktyce opieki nad osobami starszymi w Niemczech, rodziny osób starszych, zamiast zastosować leczenie z alkoholizmu, próbują niekiedy uczynić z opiekunów coś w rodzaju strażników procentowej czystości swoich bliskich. Zresztą i w polskim, jak i niemieckim społeczeństwie pokutuje przeświadczenie, że nadmierne spożywanie alkoholu to słabość charakteru, a nie choroba. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), nadmierne spożywanie alkoholu jest chorobą sklasyfikowaną w ICD. Jak podaje niemieckie Ministerstwo Zdrowia, w Niemczech jest około 1,6 miliona osób w wieku od 16 do 64 lat, które spożywają alkohol w formie – elegancko nazwanej – ryzykownej dla zdrowia (gesundheitlich riskanter Form). Wyników badań jak to wygląda w starszych grupach wiekowych nie znaleźliśmy.
Opiekunki i opiekunowie domowi trafiają najczęściej do pracy u takich podopiecznych, którymi nie może zająć się ich najbliższe otoczenie. Przyczyny jakie podaje to otoczenie są różne – odległość, własne schorzenia, konflikty rodzinne, aktywność zawodowa, brak umiejętności pielęgnacyjnych oraz opiekuńczych. I jest to w pełni zrozumiałe. Starość jest pełna różnych chorób i ograniczeń i potrzebuje codziennego wsparcia. Chętnie niesiemy pomoc tam, gdzie podopiecznych pokonały niespodziewane zdarzenia takie jak np. udar czy podstępne zmiany neurologiczne jak choroba Alzheimera. Trudniej jednak pracuje się z podopiecznymi, którzy nadużywają alkoholu w takim stopniu, że stwarzają niebezpieczne sytuacje dla siebie (np. zagrożenie upadkiem, niekorzystna interakcja z lekami) i dla opiekunów (agresja).
Nie ma też co ukrywać, że wiele opiekunek i opiekunów osób starszych wybrało pracę w opiece w Niemczech dlatego, że w ich domach w Polsce zmagali się z problemem alkoholizmu i nie mieli już siły i ochoty na walkę bliskich z nałogiem. Wśród opiekunów znajdziemy również dużą grupę niepijących alkoholików (trockene Alkoholiker), którzy pozytywnie zakończyli terapię leczniczą. I wyjechali do pracy do Niemiec, aby zmienić otoczenie i pomóc sobie w podtrzymaniu zwycięstwa nad nałogiem. Dla nich także praca w domach, gdzie nadużywa się alkoholu, nie jest wymarzonym miejscem pracy.
Oczywiście najmniej ryzykownym zachowaniem jest całkowite wstrzymanie się od picia jakiekolwiek alkoholu w jakichkolwiek ilościach. Jednak nie każde miejsce pracy w opiece, gdzie konsumpcja alkoholu przez osoby starsze pojawia się sporadycznie lub w niedużych ilościach, oznacza procentowo trefną sztellę.
Jak podaje w swoich materiałach informacyjnych Bundeszentrale für gesundheitliche Aufklärung, normy bezpiecznej konsumpcji alkoholu różnią się w zależności od płci. W przypadku kobiet uznaje się, że jest to jedna standardowa porcja alkoholu dziennie, a w przypadku mężczyzn – dwie. Pod pojęciem standardowej porcji alkoholu rozumiana jest zawartość od 10 do 20 gramów czystego alkoholu. Przykładowo oznacza to 0,3 litra piwa, 0,125 litra wina, 0,1 litra szampana czy 0,04 litra czystego alkoholu.
Ważna jest nie tylko ilość, ale również częstotliwość – zagrożenie uzależnienia się od alkoholu spada, jeżeli pomiędzy nawet w/w mało ryzykownymi dawkami zastosujemy dwudniowy odstęp, kiedy nie będziemy w ogóle spożywali alkoholu.
Tam, gdzie spożywanie alkoholu nie jest jeszcze wielkim problemem, zaproponować co jakiś czas zamiast ulubionej szklaneczki piwa z alkoholem do obiadu, piwo bezalkoholowe a zamiast lampki wina przed zaśnięciem, szklankę dobrego soku w ładnym kieliszku.
A tam, gdzie spożywanie alkoholu jest głównym problemem opiekuńczym – jeżeli nie otrzymamy wsparcia w walce z chorobą alkoholową – lepiej zmienić miejsce pracy.
Jak podaje wyżej wspomniana instytucja BZgA problem można ująć dwojako, ale sens jest taki sam – im mniej pijesz alkoholu, tym lepiej dla Twojego zdrowia, lub im więcej pijesz alkoholu, tym bardziej jest to szkodliwe.
„Je weniger Alkohol Sie trinken, desto besser für Ihre Gesundheit,“
„Je mehr Alkohol Sie trinken, desto schädlicher.“
Używamy cookies