Jedzenie, jego jakość i ilość to bardzo ważne zagadnienie dla każdego człowieka. W pracy opiekunów osób starszych ten temat często jest zarzewiem konfliktów. O tym pisaliśmy już wiele lat temu w artykule „Jeść, jeść, jeść”. To jest temat rzeka, nie do wyczerpania. Ale dzisiaj, na fali modnego i społecznie użytecznego stosowania polityki „zero waste” (zero śmieci, marnowania) chcemy skupić się na terminach ważności jedzenia. Nie zawsze data na opakowaniu przesądza o tym, że nie można z czegoś już korzystać i trzeba wyrzucić. Najpierw jednak kilka słów o rzeczywistości szaf, szafek, spiżarni, piwnic, lodówek i zamrażarek naszych podopiecznych w Niemczech.
Mało kto pamięta zwyczaj nakazujący pocałowanie kromki chleba, która spadła na ziemię. Ludzie starsi, którzy wychowali się w innych czasach (obojętnie czy w Polsce czy w Niemczech) mają szczególny szacunek do jedzenia a zwłaszcza do tego, żeby jedzenia nie marnować. To co zostało kupione w nadmiarze będzie skrzętnie zamrażane, chowane, zostawiane na „zaś”. I często zapomniane. Ale jak już zostanie znalezione (np. przez opiekunkę) i nawet jest nadwyrężone przez czas czy warunki przechowania, to zawsze żal wyrzucić. „Przecież to jeszcze całkiem dobre”. „I co z tego, że leży już dwa lata, jest zamrożone”. „Po co kupować, przecież jest w domu”. Nieważne w jakim stanie, ile tygodni, miesięcy czy lat ma jakiś produkt, starsi ludzie będą bronili się przed wyrzucaniem jedzenia. A to nie zawsze zgadza się ze świadomą oceną opiekunki, że owszem, nie wolno marnować żywności ale są granice narażania się na rozstrój żołądka lub bardzo poważne zatrucie.
Ewa znalazła w potężnej zamrażarce swojego podopiecznego dziką kaczkę. Senior otrzymał ją w prezencie od zaprzyjaźnionego myśliwego 8 lat wcześniej … Starszy pan po pierwszym napomknięciu, że może by tę starą mrożonkę wyrzucić, sprawdzał codziennie czy opiekunka nie zrobiła tego bez jego zgody. Po licznych bojach słownych, sprzeczkach i utarczkach, Ewa uzyskała zgodę na przerobienie zapasu na jedzenie dla sąsiedzkich kotów. O wyrzuceniu na śmietnik nie było mowy. Z tego co widziała, koty wzgardziły kaczką, a sąsiadka cichaczem usunęła szczątki sędziwego ptaka.
Barbarą wstrząsnęły zapasy własnych przetworów w domowej piwniczce starszej pani. Podopieczna już od wielu lat nie mogła sama nic robić ale wcześniej była dobrą, zapobiegliwą gospodynią. Słoiczki były starannie oklejone etykietą co to jest i kiedy było zrobione. Najstarsze powidła miały ponad 10 lat. Podopieczna nie miała demencji, miała problemy z chodzeniem po nieudanej operacji kręgosłupa. Dokładnie pamiętała co ma w piwnicy. Na propozycję kupna powideł niezmiennie odpowiadała – to przynieś z piwnicy. Jadła je, nie otruła się, nic jej nie było ale Ewa - nie miała odwagi tego jeść.
Dla Piotra zawartość szuflady zamrażarki w lodówce seniorów długo była postrachem nie od opanowania. Znajdowały się tam liczne pudełka, pudełeczka, paczuszki, zawiniątka. Bez żadnych dat, opisu zwartości. Starsza pani od czasu do czasu wyciągała na chybił trafił któreś z nich i długo się przyglądała, zastanawiała się co to może być i czy odmrozić na obiad. Była już trochę w innym świecie i łatwo dawała się przekonać, że nie trzeba nic odmrażać, że najpierw trzeba zjeść to co jest w lodówce. A dlaczego się bał? Bo w pierwszy dzień po przyjeździe widział, jak starsza pani zgarnęła ze swojego talerza i z talerza męża niedojedzone resztki i umieściła je właśnie w jednym pudełeczku w czeluściach zamrażalnika. Przy wsparciu córki udało mu się kiedyś wymienić ryzykowną zawartość na mrożonki warzywne. Seniorka na szczęście jakoś tego nie zauważyła.
Na opakowaniach możemy znaleźć dwa określenia: Verbrauchsdatum lub Mindeshaltbarkeitdatum. W Polsce są to odpowiednio termin przydatności do spożycia (należy spożyć do) lub data minimalnej trwałości („najlepiej spożyć przed” lub „najlepiej spożyć przed końcem”). Brzmi to podobnie ale nie oznacza tego samego.
Produkty, które są łatwo psujące, nietrwałe (verderblich) mają ściśle określony termin przydatności do spożycia – Verbrauchsdatum . Oczywiście liczą się również warunki przechowywania np. temperatura albo czas jaki upłynie od otworzenia oryginalnego opakowania. Po upłynięciu tego terminu nie można ich spożywać. Nie mogą w sklepie zostać np. przecenione i sprzedane w niższej cenie. Muszą być wycofane z obrotu i niestety wyrzucone.
Jeżeli znajdują się już w naszej lodówce, również nie powinniśmy ich jeść. I to z ważnych przyczyn – mogą poważnie zaszkodzić naszemu zdrowiu. Do takich produktów, których spożycie po upływie Verbrauchsdatum może wywołać poważne zachorowanie należą np. mięso mielone, ryby wędzone, sałatki delikatesowe.
Takie oznaczenie ma zupełnie inny wymiar. To jest tzw. data minimalnej trwałości. Nie oznacza sztywnej daty, po upływie której nie wolno danego produktu zjeść. Oznacza jedynie termin, w którym producent gwarantuje nam, że produkt zachowa swoje wszystkie deklarowane właściwości. Żywność której upłynął termin Mindeshaltbarkeitdatum, może być nadal sprzedawana i spożywana. Pod warunkiem, że nie zmieniła w widoczny sposób swoich właściwości.
Trzeba ocenić na podstawie zmysłów – wzroku, węchu, dotyku, smaku, czy nadal można coś jeść. I ewentualnie przed zjedzeniem poddać np. obróbce termicznej. Doświadczone gospodynie wiedzą, że o tym czy jajko jest świeże czy nie, nie decyduje data na opakowaniu ale to, czy po włożeniu do zimnej wody opada na dno (dobre) czy pływa po powierzchni (lepiej nie sprawdzać co jest w środku!).
Jeżeli mleko czy jogurt „postarzał” się o 1-2 dni – wystarczy sprawdzić zapach i konsystencję. Masła i sery twarde przy odpowiednim przechowywaniu nie zmienią się nawet po 3 tygodniach. Płatki i musli będą dobre jeszcze nawet przed dwa miesiące. Mrożonki powinny przetrzymać pół roku. Produkty takie jak ryż, kakao, makarony, miód, marmolady, cukier, pieprz, powinny zachować swoje właściwości przez rok a nawet dłużej po upływie daty minimalnej trwałości. Jeżeli chodzi o konserwy warzywne są tacy, którzy twierdzą, że można je spokojnie spożyć nawet po 30 latach ale większość ekspertów skłania się do terminów 1-3 lata.
Bywa z tym ciężko. Na wszelkie sposoby bronią się przed tym. Pływająca w podejrzanym płynie wędlina z przeceny zostanie umyta, różne resztki będą przechowywane w nieskończoność. I nie chodzi tylko o podopiecznych z demencją czy innymi zaburzeniami poznawczymi. Opiekun osoby starszej w Niemczech musi więc wykazać się dużą empatia, cierpliwością.
Obecne pokolenie staruszków nie rozumie współczesnego trendu do pozbywania się nie tylko żywności ale również innych rzeczy. Oni pamiętają czasy, kiedy jedzenia się nie marnowało i jadło to co jest a nie tylko to na co ma się ochotę, naprawiało odzież i sprzęty gospodarstwa domowego.
Można jednak próbować. Starać się pokazać zmiany w wyglądzie, zapachu czy konsystencji. I nie mówić wprost o wyrzucaniu. Nie oznajmiać wprost, że to nasze postanowienie, że trzeba coś wyrzucić. Warto wciągnąć osobę starszą w proces podejmowania decyzji – dać do powąchania, zasugerować, że coś chyba jest nie tak. I powiedzieć, że np. podopieczny może się źle poczuć, że lepiej tę żywność przeznaczyć na dokarmianie ptaszków czy bezdomnych kotków. To lepiej działa niż prosta wizja wyrzucenia jedzenia do śmietnika.
Używamy cookies