Zbliża się 1 listopada – dzień, w którym temat śmierci, umierania, cierpienia i bezradności w obliczu nieuleczalnych chorób jest szczególnie aktualny. Jest to taki czas, kiedy warto zastanowić się nad zmianami stosunku do śmierci i umierania jakie współczesnym społeczeństwom przyniósł rozwój medycyny, techniki i nauk medycznych. Jak było kiedyś, najlepiej obrazuje cytat z powieści „Chłopi” Władysława Reymonta:
„Wiadomo jest, że kiej kto na śmierć choruje, to żeby mu już nie wiem jakie leki a doktory zwoził, zamrzeć musi, a ma zaś ozdrowieć, i bez niczyjej pomocy ozdrowieje.”
Dla lepszej orientacji czasowej przypominamy, że powieść została nagrodzona literacką nagrodą Nobla w 1924 roku, 92 lata temu.
Wiele opiekunek osób starszych pracuje w Niemczech u osób, które są w tym lub nawet starszym wieku. Tak, jak pisał Reymont było kiedyś, zanim stało się możliwe to, co relatywnie nie tak dawno ludzie przyjmowali z pokorą i bezradnością, nie szukając nawet pomocy w medycynie. Obecnie oczekujemy od lekarzy i medycyny bardzo wiele. Tak wiele, że wraz z rozwojem medycyny powstała również nowa dziedzina etyki – bioetyka. Zajmuje się ona wieloma zagadnieniami związanymi z relacją lekarz – pacjent, w tym również eutanazją.
Słowo eutanazja pochodzi z greki i oznacza „dobrą śmierć”. Praktycznie we wszystkich językach świata brzmi podobnie i jest słowem, które ma określone definicje w prawie. Wypowiadając polskie słowo „eutanazja” zostaniemy zrozumieni na całym świecie.
W niektórych językach, tak jak w niemieckim, słowo die Euthanasie ma synonim – die Sterbehilfe (pomoc przy umieraniu). Opiekunki osób starszych, które mają wieloletnie doświadczenie w pracy w opiece w Niemczech wiedzą, że die Euthanasie jest rzadko używanym słowem. Używa się raczej pojęcia die Sterbehilfe. Die Euthanasie może się negatywnie kojarzyć z programami eksterminacji chorych psychicznie i fizycznie przeprowadzonymi w faszystowskich Niemczech w ramach programu tzw. NS-Rassenhygiene. W języku angielskim obok wyrazu „euthanasia” funkcjonuje określenie „mercy killing”, czyli zabójstwo z litości.
Poznając te synonimy możemy lepiej uświadomić sobie, jaki jest cel eutanazji. Pomóc umrzeć, aby zakończyć cierpienie lub zapobiec cierpieniu, które jest nieuchronne. Nie chcemy, a nawet nie jesteśmy w stanie opowiedzieć się za czy przeciw eutanazji. Chcemy tylko przybliżyć to pojęcie opiekunkom osób starszych z różnych państw, nie tylko z Niemiec. Opiekunkom i opiekunom ludzi u schyłku życia, specyficznej grupie społeczno – zawodowej, która na podstawie własnego doświadczenia jest często zmuszona zająć indywidualne stanowisko w tej sprawie. Tylko dlatego, że ktoś znalazł pracę tu, a nie gdzie indziej.
W niektórych krajach eutanazja jest legalna, zawsze pod określonymi zastrzeżeniami i warunkami. Mało kto wie, że pierwszym europejskim państwem, gdzie określono normy prawne pozwalające na eutanazję była Albania. Bardzo liberalne przepisy wprowadzono tam w 1999 roku. Pod wpływem środowisk katolickich i kolizji z albańskim kodeksem karnym zmieniono je w 2001 roku. Prawnicy klasyfikują eutanazję na bierną zwaną też negatywną i czynną, zwaną też pozytywną. Eutanazja bierna to to taka, w której za zgodą bądź na życzenie pacjenta, bądź też w wyjątkowych sytuacjach bez jego zgody w chwili umierania, nie podejmuje się terapii medycznych, które mogą przedłużyć życie, ale nie wyleczą choroby, a jedynie przedłużą cierpienie. Eutanazja czynna to po prostu podjęcie działań, które mają spowodować lub przyspieszyć śmierć.
Eutanazja jest nie tylko zagadnieniem ze sfery prawa. To również poważny problem etyczny, na temat którego wypowiadają się aktywnie różne religie. Żadna z większych religii nie akceptuje eutanazji czynnej, ale w niektórych akceptuje się eutanazję bierną. Prawo do eutanazji lub odmowa prawnego usankcjonowania takiego prawa jest równie aktywnie dyskutowana społecznie jak aborcja, klonowanie, przeszczepy.
Eutanazja jest również tak, jak wiele innych kontrowersyjnych zjawisk i możliwości, które przynosi nam rozwój cywilizacyjny świata, coraz częściej zagadnieniem przedstawianym w literaturze i kinematografii. W 2016 roku bardzo popularna była ekranizacja powieści wydanej w 2012 roku, autorstwa angielskiej dziennikarki i pisarki, Jojo Moyes „Zanim się pojawiłeś” (tytuł oryginalny „Me before you”, w Niemczech film i książka znana pod tytułem "Ein ganzes halbes Jahr"). Tym opiekunkom osób starszych, które widziały tylko bajkowo – kolorowy film z przepiękną scenografią i urodziwymi aktorami, polecamy również przeczytanie książki. Daje ona bardziej wieloznaczne spojrzenie na problematykę eutanazji.
Jest to termin, który nie ma definicji w języku prawniczym co znaczy, że nie został użyty w żadnych przepisach prawnych. Jak podaje polska Wikipedia, środowiska medyczne podjęły próbę określenia, co to jest uporczywa terapia:
„(…) jest to stosowanie procedur medycznych w celu podtrzymywania funkcji życiowych nieuleczalnie chorego, które przedłuża jego umieranie, wiążąc się z nadmiernym cierpieniem lub naruszeniem godności pacjenta. Uporczywa terapia nie obejmuje podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, łagodzenia bólu i innych objawów oraz karmienia i nawadniania, o ile służą dobru pacjenta”.
Definicja dobrze określa sens rozumienia pojęcia „uporczywe terapie medyczne”, pomimo tego jest to raczej określenie potoczne. Trudno znaleźć nie tylko w Polsce, ale również w rozwiązaniach prawnych innych państw jasne przepisy dotyczące tzw. uporczywych terapii medycznych. Na całym świecie odbywa się wiele poważnych seminariów, kongresów, spotkań poświęconych tematyce granic stosowania medycznych środków przedłużania życia jeżeli nie ma nadziei na wyzdrowienie.
Mało jest jednak precyzyjnych zapisów prawnych w tym zakresie. Dlaczego? Ot, choćby dlatego, że trudno ująć w normy prawne zagadnienia, których podstawy mogą z dnia na dzień zmienić nowe odkrycia nauki. Trudno określić normy prawne jeżeli nie ma norm związanych z jednolitym wyposażeniem jednostek medycznych. A przede wszystkim trudno jest obciążyć decyzją o podjęciu lub zaniechaniu terapii tylko i wyłącznie lekarza. Z tego powodu istniejące przepisy prawne w tym zakresie dążą bardziej w tym kierunku, aby sam pacjent lub jego pełnomocnicy podjęli tę trudną decyzję. To oni powinni zadeklarować, czy i w jakim stopniu lekarze mogą podjąć działania określane właśnie jako uporczywe terapie medyczne.
Nie ma cywilizowanego państwa na świecie, w którym nie istnieją przepisy związane z prawami pacjenta. W Polsce jest to m.in.:
W Niemczech w tym zakresie stosuje się oświadczenie woli pacjenta, tzw. „Patientenverfügung”. Jest to bardzo ważna (choć jak wszystkie prawne, czyli pochodzące od człowieka zastrzeżenia, dyskusyjna głównie z punktu widzenia religii i etyki) wyraźna dyspozycja nie tylko dla lekarzy ale również dla otoczenia chorych. Wszyscy są zobowiązani uszanować wolę pacjenta, bez względu na wyznanie, poglądy i własną ocenę sytuacji. Nie jest to łatwe. Dla opiekunek i opiekunów osób starszych, którzy wykonują swoją pracę w Niemczech, polecamy nasz artykuł o uregulowaniach prawnych obowiązujących w tym kraju w zakresie woli pacjenta o niestosowaniu zabiegów medycznych przedłużających życie.
Używamy cookies