Odeszli...

Nasza społeczność jest wielka ale charakter pracy w opiece w Niemczech jest taki, że nie znamy się. Witamy się na portalach społecznościowych, wklejając sympatyczne zdjęcia z kawusią, czasami 2-3 opiekunki i opiekunowie poznają się przypadkiem gdzieś w sklepie czy na spacerze w parku. Kiedy ktoś przestaje się pojawiać, czy na forach w internecie czy na spacerkach w tzw. realu, każdy myśli – jest w domu. Nie zawsze to jest to taki dom jakbyśmy chcieli. RODO nie obejmuje osób zmarłych ale zostają bliscy – przez szacunek dla ich bólu, imiona i niektóre okoliczności zostały zmienione.

 

Tętniak AD 2009

Anna była kiedyś pogodną, wesołą Kaszubką. Potem życie dokuczyło – mąż chorował obłożnie 5 lat. Dbała o niego do samego końca. Było jej ciężko, ale kiedy syn się ożenił i powiedział, że będą wnuki, poczuła na nowo trochę siły i radości. Urodziły się delikatne, chore bliźniaki. Nagle jej życie znowu toczyło się wokół walki o zdrowie najbliższych. Syn musiał przestać pracować bo synową cała sytuacja mocno przytłoczyła. Anna powiedziała sobie – dam radę, pojadę do pracy w opiece do Niemiec, komu mam pomóc jak nie swoim najbliższym. Sama podjęła decyzję, że pojedzie na czarno. Wtedy jeszcze taka praca faktycznie była lepiej opłacalna, nie tak jak dzisiaj, kiedy warunki płacowe są takie same legalnie i nielegalnie. W domu zrobiło się lepiej, były pieniądze, można było leczyć wnuki.

 

Po kilku miesiącach pracy Anna znowu była prawie taka sama, jak kiedyś, pogodna i wesoła. Widziała szansę dla swojej rodziny na wyjście z trudnej sytuacji, pracowała u dobrych ludzi. Tylko głowa, głowa coraz częściej i coraz bardziej bolała. Mówiła do syna przez telefon, że to pewnie przesilenie jesienne, przejdzie. Pewnego poranka ból był tak straszny, że chciała natychmiast wracać do domu.

Nie chciała do lekarza, chciała do domu. Powiedziała rodzinie niemieckiej, że musi pilnie wyjechać, źle się czuje. Wstała, żeby pójść się pakować. Po dwóch krokach osunęła się na podłogę. Pogotowie, reanimacja. I koniec. Koniec. Została pochowana w Niemczech na koszt gminy. Syna nie było stać na sprowadzenie Mamy do Polski. Spoczywaj w spokoju Aniu!

 

Serce AD 2012

Nad ranem w Wigilię coś go lekko ścisnęło, poczuł się trochę słabo i niespokojnie. Pomyślał, chyba coś z dziadkiem (podopiecznym) się źle stanie, to pewnie przeczucie. Zadzwonił do żony, pielęgniarki w Polsce, która kończyła nocny dyżur. Zamienili parę słów na temat przeczuć, odczuć, intuicji w obliczu śmierci. Był nowicjuszem w pracy w opiece w Niemczech, pracował od miesiąca. W Polsce opiekował się wiele lat starszymi rodzicami. Umówili się z żoną na rozmowę po południu. Cieszył się, że w pierwszy dzień świąt spotka się z kilkoma opiekunkami i opiekunami z Polski, którzy pracowali w tym samym miasteczku. Po rozmowie z żoną poklikał jeszcze trochę w komputerze do znajomych w Polsce – wysyłał życzenia świąteczne i noworoczne. Takie tradycyjne, które składamy bliskim i znajomym, które wydają się banalne. ZDROWYCH i wesołych i szczęśliwego. Jak później ustalono, pomiędzy wysłaniem ostatnich życzeń a czasem, kiedy znalazł go podopieczny minęły jakieś 2 godziny. Serce nagle stanęło.

Trzeba przyznać, że firma w której pracował stanęła na wysokości zadania. Już 28 grudnia 2012 spoczął w rodzinnym grobowcu w Polsce. Czy pozostała po Nim pamięć w środowisku opiekunów osób starszych w tym miasteczku? Tak. Chcielibyśmy móc napisać, że pomimo wszystkich przeszkód jakie stawia praca w opiece w integracji tego środowiska, opiekunki i opiekunowie z Polski, którzy nawet Go nie spotkali, mówią o nim ze wzruszeniem i szacunkiem. Ale prawda jest trochę plotkarska. Co mówią? Wiesz, kiedyś tu, gdzieś na tamtej ulicy pracował taki opiekun, który umarł. Naprawdę??? A jak się nazywał? Nie, nie wiem jak się nazywał…

Jan, nazywał się Jan. Kochał naturę i ptaki.

 

Serce AD 2017

Ciociu, a namówisz rodziców, żeby kupili mi pieska? Proooszę. Ukochana siostrzenica Marii widziała, że mama uśmiecha się jakoś tak inaczej, słuchając jej rozmowy z Ciocią. Ciocia miała wrócić z pracy w opiece w Niemczech na drugi dzień. Siostrzeniczka wieczorem zakradła się później nawet pod drzwi i słyszała jak mama rozmawia z Ciocią Marią o jakiejś niespodziance. Położyła się szybko do łóżka, była prawie pewna, że jej marzenie o piesku się spełni. Ciocia była taka kochana, zawsze potrafiła przekonać rodziców. Tak jak wtedy, kiedy siostrzenica bardzo chciała mieć te buciki z kokardką albo pojechać zobaczyć małego niedźwiadka w ZOO. Zasnęła więc otoczona dziecięcymi marzeniami o małych zwierzątkach i dobrych ciociach.

 

Nigdy już nie zobaczyła Cioci Marii. Jej mama mówi, że Ciocia zasnęła na zawsze w Niemczech. Dzień przed powrotem do Polski. Położyła się spać i już się nie obudziła. Podobno jej serce było bardzo chore, ale Ciocia o tym nie wiedziała. Mama mówi też, że gdzieś tam daleko w Niemczech stoi na komodzie zdjęcie Cioci i jakaś Pani Martha zapala przed nim świeczkę. Siostrzenica często myśli o Cioci. Jak jest jej smutno, to woła swojego pieska, żeby spał z nią. Mama się trochę o to złości, ale nie bardzo. Chodzą z kwiatkami na Grób Cioci. Mama pokazała jej w Internecie, jak bardzo przykro jest koleżankom Cioci, że zasnęła. Zrobiły takie specjalne miejsce, gdzie piszą o Niej miłe rzeczy. Tylko obrazki są takie smutne. Czarno – białe. A przecież Ciocia była zawsze wesoła i lubiła kolory.

Maria – imię pochodzi od hebrajskiego słowa „mariam” – napawać radością. Nie wspominajmy Jej tylko w smutku.

 

Rak AD 2019

Jeszcze w Polsce wielokrotnie pisała sobie na kartce. Idzie rak, nieborak. Rak. NIE- bo – rak. A dlaczego nie? Dlaczego mam siedzieć w domu i czekać na … Przecież operacja poszła dobrze, wyniki są niezłe. Pojadę jeszcze ten jeden raz. Lubię swoją pracę.

 

Może sama nie jestem tak do końca zdrowa, ale jestem jeszcze młoda i waleczna. Walczyłam o siebie i chcę dalej walczyć o innych. O te rzadkie, malutkie chwile szczęścia innych ludzi. Wiem jakie to fajne, kiedy się czuje, że w codziennej beznadziei i szarości zdarza się „coś”. To może być cień dobrego wspomnienia, ręka, która w porę podtrzyma albo pokrojone jabłuszko ładnie ułożone na talerzyku. Jeden malutki drobiazg, z pozoru nieważny może być właśnie tym „czymś” dla kogoś.

 

Pamiętała jak sama podczas długiej i trudnej terapii czuła takie króciutkie radości. Bo lekarz powiedział, że wyniki się poprawiają. A na dyżurze była ta miła pielęgniarka, która miała w sobie tę wewnętrzną moc uleczania dobrym spojrzeniem. Kiedyś pani od pobierania krwi uścisnęła jej bardzo krzepiąco rękę i powiedziała coś miłego. A mąż po raz pierwszy w życiu upiekł ciasto, które lubiła. Sąsiadka z łóżka obok z trudem podniosła się i podała telefon, który wypadł z ręki. Bo jednak widziała, że nawet jeżeli jest chora i niesamodzielna, to nadal „coś” dla innych znaczy jako człowiek.

 

I udało jej się znowu wyjechać. Była pełna optymizmu, czuła się nieźle. Nawet nie zmęczyła jej długa podróż busem. Po roku cierpienia, chorowania, huśtawki nastojów, lęków i poczucia beznadziejności znowu była sobą – nie tą, która potrzebuje pomocy, ale tą, która pomoc niesie. Jedną z tysięcy kobiet, przemierzających tysiące kilometrów żeby dać tysiące możliwości starszym ludziom na pozytywne „coś”. I udało jej się przez kilka tygodni. Czytała własnie niewidomej podopiecznej gazetę. Chwilę wcześniej wysłała wiadomość SMS do męża, że znowu czuje się potrzebna, że to jest świetne uczucie. Nagle straciła przytomność i nie odzyskała jej do końca w niemieckiej klinice.

 

Mąż znalazł kartki z zapiskami Ewy ze szpitala w Polsce. Właśnie te: „NIE – bo – rak. A dlaczego nie?” Los napisał dla niej swoją kartkę: NIEBO-rak…

 

Rak AD 2020

Szukała dla siebie tego właściwego, „swojego” miejsca. Ukochany region – Nadrenia Westfalia, miasto marzeń – Bielefeld. Tam, gdzie pracowała jako opiekunka, swoim pogodnym usposobieniem dawała zapewne dużo radości swoim podopiecznym.

 

Opiekunka taka jak wiele z nas. Wesoła, kontaktowa babeczka w wieku 50+ i jeszcze troszkę. Ponad 650 znajomych na Facebook. Aktywna uczestniczka for dla opiekunek osób starszych. Trochę radziła, trochę wspierała, trochę krytykowała. Jej komentarze otrzymywały sporo polubień. Utrzymywała wiele kontaktów z firmami opiekuńczymi i pośrednictwami.

 

Każde forum dla opiekunek osób starszych w Niemczech liczy od kilku do kilkunastu tysięcy członków. Późną wiosną 2020 pojawiła się informacja o tym, że po długim i uciążliwym leczeniu w DE, zabrał Ją rak. Rodzina nie była w stanie sama podołać finansowo ostatniej podróży opiekunki z Niemiec do Polski. Poprosiła o pomoc społeczność, której członkiem była ich mama, babcia, teściowa, przyjaciółka. Zorganizowano formalną, wiarygodną zbiórkę. I nie chodzi o kwotę, która została zebrana. Chodzi o to, że do zbiórki przyłączyły się tylko 63 osoby.

Nie wiemy, czy rodzinie udało się sprowadzić Ją do Polski. Nasze informacje pochodzą tylko z publicznych danych w Internecie. Wiemy jednak jedno – internetowa społeczność opiekunek osób starszych to bardzo efemeryczna forma koleżeństwa i wsparcia.

Gdziekolwiek jesteś – Facebook nadal przypomina Twoim internetowym znajomym o urodzinach i otrzymujesz życzenia.

Spoczywaj w spokoju!

Żródło: zrzutka.pl

Serce AD 2021

Nie prowadził poprawnego, grzecznego życia. Jego życie to był alkohol, tak długo, aż nie osiągnął dna, pod którym już nic nie było dalej. Można było zostać albo się odbić i spróbować wspiąć na górę. Spróbował się wspiąć. Długo się leczył, udało się!

W swoim środowisku nie miał szansy na pracę. Własną rodzinę - i żonę, i dzieci i rodziców i dalszych i bliższych krewnych tyle razy zawiódł, że nie wierzyli w jego przemianę. Przyjaciele jak się okazało, byli tylko kompanami do kieliszka. Nie poddał się, wiedział, że tego co robił przez ponad 20 lat, nie da się naprawić w miesiąc czy dwa. Ukończył kurs dla opiekunów, niemiecki znał z domu.

Przez 3 lata był codziennym wsparciem i podporą starszego pana w Niemczech. Zżyli się bardzo, czuł się, jakby znowu miał rodzinę. Za namową seniora zaczął wysyłać kartki z życzeniami i pozdrowienia do rodziny, podawał swój niemiecki adres. Po dwóch latach odezwała się żona - wysłała do niego kartkę na urodziny.

Pomagał się akurat kąpać seniorowi, rozmawiali o tym, że to jest dobry sygnał do naprawienia relacji rodzinnych. Może nie do powrotu do małżeństwa ale chociaż przyjaźni.

Podopieczny opowiadał potem, że nagle przykucnął przy ścianie i zwiesił głowę. Starszy pan myślał, że płacze i wstydzi się łez. Ale to serce nagle przypomniało sobie, jak bardzo było przez te wszystkie lata męczone. Postanowiło przestać bić.

Pogrzeb odbył się w rodzinnej parafii w Polsce - nie przyszła żona i dzieci, tylko mama i daleka kuzynka. Kartka z życzeniami od żony była tylko nadzieją na uzyskanie wsparcia finansowego.

Na imię miał Bogdan. Był dobrym opiekunem innych ale za późno zrozumiał co alkohol robi z człowiekiem. Popłakuje za nim tylko podopieczny...

Przestała być - AD 2023

Pewnie przestała jeździć i siedzi z wnukami. Nie, ja słyszałam, że ma pracę w Polsce. Coś ty, przecież pojechała do dzieci do Stanów. No nie, nic nie wiecie, ktoś się jej włamał na konto  i przestała pisać komentarze.

Tzw. nowe media to wszystkie urządzenia, które łączą nas z każdego zakątka ziemi na każdy temat przez Internet. Dojazd tramwajem do pracy to już nie tak jak kiedyś czytanie książki, obserwacja tego co za oknem czy innych pasażerów – jak są ubrani, od kogo nieładnie pachnie, kogo znamy z widzenia. To dzisiaj szereg głów, które są bez względu na wiek, karnie są schylone nad smartfonami.

W dobie telefonów stacjonarnych nikt nie siedział w domu w obawie, że jak wyjdziemy to ktoś zadzwoni. W dobie telefonów komórkowych, jeżeli nie odbierzemy połączenia, możemy łatwo sprawdzić kto dzwonił i oddzwonić. Jednak kiedy słyszymy dźwięk komórki, porzucamy to co akurat robiliśmy, nie zwracamy uwagi na nic tylko staramy się jak najszybciej odebrać. Kiedy ktoś aktywnie działa w mediach społecznościowych i usłyszy „piknięcie”, że ktoś polubił nasz post czy zdjęcie, też chce od razu zobaczyć co się dziej. Czy dał „lajka” czy wchodzi w polemikę.

Mówi się, że umiejętności jazdy na rowerze się nie zapomina. To prawda.

Alina zaczęła jeździć na rowerze po 15 latach przerwy, kiedy podjęła pracę opiekunki w Niemczech. Miała do dyspozycji piękny rower miejski, jechało się super. Lubiła na nim pojechać po zakupy, na przejażdżkę ot tak i na wizytę do koleżanki. Lubiła też swoją aktywność w Internecie. Jej posty były poczytne, inne opiekunki podzielały jej opinie, czuła się ważna.

Zapomniała tylko o tym, że jazda na rowerze i równoczesne zaglądanie do telefonu to nie jest najlepszy pomysł. Zrobiła obiad, ogarnęła kuchnię i krzyknęła do podopiecznego, że idzie pojeździć na rowerze. Przed wyjściem wrzuciła nowego posta. Odjechała niedalego od domu, kiedy zaczęły się w smartfonie dźwięki, które świadczyły o tym, że pojawiły się komentarze. Mogła przecież poczekać i sprawdzić je w domu, mogła przystanąć w bezpiecznym miejscu i zajrzeć do telefonu…

Po zderzeniu z samochodem smartfon wypadł jej z ręki ale przetrwał i nadal „pikał” – post wzbudził gorącą dyskusję. Alina przestała być – zginęła na miejscu. Rodzina pochowała ją w Polsce, włożyli jej do trumny ukochanego smartfona.

Nie oceniajmy, poświęćmy tylko Alinie chwilę zadumy, ona już na zawsze jest „offline”.

Zapal świeczkę pamięci

Nie znamy się nawzajem jako opiekunowie i opiekunki osób starszych w Niemczech, ale w ten szczególny dzień czy to w Polsce czy w Niemczech – możemy zapalić świeczkę. Prawdziwą na cmentarzu, wirtualną w Internecie. Opiekuńczą świeczkę pamięci. Za tych wszystkich emigrantów, którzy nie wrócili i za nasz bezpieczny powrót na polską ziemię.

 

 

Zobacz również:

Płacz w opiece. Emocje w opiece.

Niechętnie o tym mówimy ale każdemu z nas zdarza się w tej pracy zapłakać. Czasami są to tylko „mokre oczy”, czasami jedna, powolna łza, czasami strumień łez lub pełne żalu szlochanie. Zdarza się to zarówno żeńskiej jak i męskiej części opiekunów osób starszych...

Opiekun w Niemczech źle się czuje

Tego obawia się prawie każdy opiekun w Niemczech – co będzie, jeżeli okaże się, że źle się czuję. Sam – sama w sobotnią noc z podopiecznym, zdani na siebie w obcym kraju. Jak mamy sobie zorganizować pomoc?

Upadki osób starszych i… opiekunek

Wydawałoby się, że upadki osób starszych to tylko smutna rzeczywistość wynikająca z osłabienia i zniedołężnienia. Okazuje się, że bardzo często przewracają się także opiekunki. Są dużo młodsze, więc mają mniej urazów ze skutkami typowymi dla osób starszych...

Używamy cookies

Używamy plików cookies aby ułatwić Ci korzystanie z naszych stron www, do celów statystycznych oraz reklamowych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci Twojego urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zmienić ustawienia przeglądarki tak, aby zablokować zapisywanie plików cookies. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności.