Wszyscy kochamy zwierzęta. Zwłaszcza te słodkie kotki, rozkoszne szczeniaczki i pocieszne świnki morskie. Najbardziej kochamy je przeglądając zabawne filmiki w Internecie. Gorzej jest, kiedy kotek czy piesek zestarzał się ze swoim właścicielem i ma te same problemy co on – nietrzymanie moczu, problemy gastryczne. I kiedy zwierzątko, które jest całym światem dla samotnej osoby starszej, zachowuje się jak władca całego świata. Czy w zakres obowiązków opiekunki osób starszych wchodzi opieka nad zwierzętami? Naszym zdaniem tak. Zasadę określenia zakresu obowiązków domowej opiekunki osób starszych można ująć bardzo krótko. Do obowiązków należy to, czego osoba starsza nie może zrobić sama, a musi być zrobione (np. mycie, jedzenie, poruszanie się) i to, co pozwoli na zachowanie przyzwyczajeń i rytuałów dnia codziennego.
Trudno pozbawić domu psa czy kota staruszka. I trudno rozdzielić wieloletnich przyjaciół – człowieka i jego zwierzątko. Jak się jednak w tym odnaleźć, kiedy koty wskakują na stół i jedzą z talerza starszej pani, machając nam ogonem przed nosem? Jak sobie poradzić, kiedy pies obsikuje regularnie każdy kącik pokoju, bo nikt go nie nauczył innego zachowania? A co z kłębami sierści w pokoju ciężko chorej osoby? To są wbrew pozorom poważne sprawy, z którymi możemy spotkać się w opiece nad osobami starszymi.
Na początek kilka niespodzianek, z jakimi spotkały się opiekunki w Niemczech.
Ulka jechała do pracy do Niemiec trochę w ciemno. W ciemno nie oznacza na czarno – z umową, ale bez dokładnych informacji o specyfice miejsca pracy. Mama koleżanki jej koleżanki nie chciała pracować w święta. A Ulka akurat straciła pracę. Zajmowała się wiele lat własną babcią, uznała, że poradzi sobie ze wszystkim. Opieka nad panią po wylewie, na wózku, całkiem młodą, 56 lat. Usłyszała tylko, że do mycia przychodzi Pflegedienst, że głównie musi zajmować się pracami domowymi i gotowaniem.
Rodzina przyjęła ją super miło – mąż poważny urzędnik, sympatyczna córka, mająca już własne życie i sporadycznie odwiedzająca rodziców, podopieczna w nie najgorszym stanie. Przy pokazywaniu domu, okazało się, że w kuchni jest jeszcze jeden domownik. Świnka wietnamska (niem. Hängebauchschwein, Vietnamesisches Hängebauchschwein). Niby miniaturka ale to była spora świnka. A świnki potrafią być bojowe i pilnują domu tak samo dobrze, jak psy. Ulka jest pewna, że gdyby przedpokój łączący kuchnię ze schodami był dłuższy, pobiłaby rekord świata w biegu na 60 m. Pomimo najszczerszych chęci nie wytrzymała w tym miejscu pracy za długo. Świnka ewidentnie jej nie polubiła (i vice versa). Może czuła, że ulubioną potrawą Ulki jest golonka?
Ania była z kolei zauroczona zdjęciami domu i okolicy, które dostała od syna starszej pani z postępującą demencją. To właściwie nie była dom, a rezydencja. Piękny parterowy budynek, otoczony niewielkim ogrodem w stylu angielskim. Cisza, spokój i piękno natury. Coś dla niej, uwięzionej na co dzień w mikroskopijnej kawalerce, zmęczonej zgiełkiem wielkiego miasta. Syn powiedział, że mama uwielbia zwierzęta, ma dwa rasowe koty syjamskie, a po ogrodzie przechadzają się pawie, które mają specjalną altankę. Ania do dzisiaj nie wie, czy została, jak to się mówi „wpuszczona w maliny”, czy syn rzeczywiście nie zdawał sobie sprawy ze stanu matki. Raczej wiedział.
Kiedy przyjechała na miejsce w domu było czyściutko, starsza pani schludnie ubrana i pachnąca. Syn jak to syn, przedstawił mamę, pokazał dom, zostawił kluczyki od samochodu i pieniądze i pojechał do siebie. To nie była pierwsza praca Ani jako opiekunki osób starszych ale poranek ją zaskoczył. Podopieczna wpuściła pawie do domu. Wyjęła całe jedzenie z lodówki i porozrzucała po holu, po pokojach. Pawie (3 szt.) spokojnie chodziły wszędzie, podjadały i… wiadomo, co robiły po jedzeniu.
Nie wiadomo skąd do grzecznie i ponuro siedzących w kocim domku rasowych syjamczyków, dołączyło jeszcze pięć bezdomnych kotków. Kotków, których tak, jak pawi nikt nie nauczył, że tam gdzie się je, to się nie załatwia. A starsza pani, uszczęśliwiona człapała za kotkami i pawiami, rozdeptując to i owo po całym domu. I tak było codziennie, Ania nie była w stanie upilnować podopiecznej. Trzeba przyznać, że syn zareagował błyskawicznie. Pawie i bezdomne kotki zabrało schronisko dla zwierząt. Z kotami syjamskimi nie było żadnych kłopotów, a starsza pani skierowała swoją uwagę na czesanie ich i zabawę.
Jan niechętnie wspomina pracę w opiece u starszego pana w Bawarii. Podopieczny, kiedy był zdrowy i w pełni sił był zapalonym myśliwym. Miał swoje trzy ulubione psy, które chodziły za nim krok w krok. Kiedy ich pan zmożony chorobą nie mógł wstawać z łóżka, nie chciały bez niego wychodzić na dwór. Dawały się wyprowadzić tylko na chwilę, żeby załatwić swoje potrzeby. Potem kładły się i czekały, kiedy pan wstanie, żeby z nimi iść. To były też starsze zwierzęta, suka miała 15 lat, psy po 11 lat. Dopóki miały dużo systematycznego ruchu jakoś się trzymały. A potem jeden po drugim osłabły, zaczęły chorować tak jak ich pan.
Jan uwielbia psy, ale opieka nad leżącym pacjentem i do tego opieka nad chorymi psami to było na prawdę za dużo. Zwłaszcza, kiedy jeden z psów dostał wylewu i nie mógł chodzić. Piszczał, czołgał się do wyjścia, żeby się załatwić. Duży pies. Janowi serce się krajało i wynosił go na dwór. Ale nie dawał rady ze wszystkimi obowiązkami. Dzieci starszego pana postanowiły, że psy trzeba uśpić. To nie tak, że nie chciały się nimi zaopiekować. Te zdrowsze psy najpierw zabrała do siebie córka, a tego chorego syn. Ale one chciały do domu. Wyły całymi dniami. Dziadek nie bardzo już wiedział co się dzieje, ale Jan widział codziennie jak szuka ręką koło łóżka. Bo jak się położył, to zawsze któryś z psów, jak tylko się poruszył podbiegał i podstawiał łeb do głaskania. I nic niestety nie znajdował. To było bardzo przykre przeżycie.
Tak, jak długo to jest możliwe, nie godzi się po prostu rozdzielać osób starszych z ich pupilami. Kiedy rzeczywiście nie czujemy się jako opiekunowie osób starszych na siłach, żeby zajmować się jeszcze zwierzętami domowymi, to trzeba ich unikać. Podstawowa zasada to dobry wywiad przed przyjęciem miejsca pracy w opiece. Warto dowiedzieć się, czy i jakie zwierzęta znajdują się w domu. Niektóre opiekunki nie lubią po prostu zwierząt w domu, boją się ich lub cierpią na alergię na sierść zwierząt. Warto od razu zaznaczać w swoich CV, że owszem, zwierzęta lubimy i kochamy, ale jak są poza domem.
Jeżeli nie chcesz tak bezpośrednio określać swojego stosunku do zwierząt, zaznacz w CV, że cierpisz na alergię na sierść zwierząt. To taki mały wybieg, który może nie końca jest szczery, ale przebywając 24h na dobę w obcym domu czasami trzeba uciec się do takich sztuczek. Opiekunki osób starszych, którym nie przeszkadza obecność zwierząt w domu, same mają psa, kota czy chomika, powinny być przygotowane na to, że wychowanie czy zachowanie zwierząt w domach osób starszych może być inne od zachowań naszych domowych pupili.
Pamiętajmy, że życie nie tylko starszego człowieka byłoby znacznie smutniejsze, gdyby nie miał w domu małego towarzysza. W Niemczech nawet do szpitali i domów opieki przychodzą terapeuci z psami. Takie psy (niem. Therapiehunde) muszą być odpowiednio ułożone, systematycznie przechodzić kontrolę medyczną. Ich wizyty maja nieocenioną wartość dla osób chorych i starszych. Jeżeli więc nie odpowiadają nam zwierzęta w naszym miejscu pracy w opiece, lepiej zrobimy szukając innej pracy niż szukając sposobu na pozbycie się zwierząt z domu podopiecznego.
Polecamy nasze inne artykuły na temat dylematycznych obowiązków opiekunek osób starszych.
Używamy cookies