Chociaż może wydawać się, że jeżeli opiekunka szuka zmienniczki dla samej siebie to będzie to oferta pracy „na czarno” to jest to mylne wrażenie. Owszem, zmienniczek szukają opiekunki pracujące w Niemczech na czarno, ale równie często osoby prowadzące własną działalność gospodarczą w Polsce lub niemiecką Gewerbę oraz pracownicy polskich i niemieckich firm opiekuńczych. Dobra zmienniczka dla opiekunki osób starszych – bez względu na formę zatrudnienia – to pozytywne lub negatywne dopełnienie w tej trudnej pracy. Pytanie tylko, czy pomimo dobrej pracy będziemy traktowani po partnersku czy nie… I jak sprawdzić czy ktoś nie wsadza nas na przysłowiową minę.
Tak nazywa się w potocznym języku opiekunek osób starszych dosyć zaborcze, despotyczne i nie znające znaczenia partnerstwa zawodowego panie, wprowadzające zmienniczki na swoje miejsce pracy. Miejsce pracy, które te opiekunki opuszczają na czas urlopu, ale zamierzają na nie wrócić. Miejsce pracy, na które najczęściej przyjechały jako pierwsze. To właśnie one energicznie zamieszczają ogłoszenia o tym, że szukają zmienniczki. Działają na forach opiekunek osób starszych, na bezpłatnych portalach ogłoszeniowych, a nawet są skłonne zainwestować w ogłoszenia płatne. Robią to w dobrych intencjach – mają spokojne miejsce pracy w opiece, bardzo mocno identyfikują się z potrzebami podopiecznego i jego rodziny. Same szukają zmienniczki, dlatego że mniej lub bardziej świadomie chcą – pomimo zjazdu do domu – mieć nadal poczucie kontroli nad sytuacją na miejscu. I takie poczucie daje im możliwość samodzielnego znalezienia zmienniczki.
Nie jest to niestety przyjemne dla tych opiekunek, które przyjadą na zmianę. Przekazanie miejsca pracy nie polega głównie na opisaniu planu dnia osoby starszej, przekazaniu kontaktów do rodziny, lekarzy i służb medycznych, pokazaniu gdzie i co w domu leży. Nie ma spokojnych, rzeczowych rad, informacji, wymiany doświadczeń. Przekazanie teoretycznie odbywa się, ale w tle nakazów i zakazów opartych na kategorycznych stwierdzeniach „ja tak to robię i nie waż się tego zmieniać, w końcu to dzięki mnie masz tą pracę”.
Te osoby, które pracują już dłuższy czas w Niemczech doskonale wiedzą, jakim dysonansem może okazać się spotkanie z taką właśnie kierowniczką szteli czy inaczej – królową miejscówki. Biada, jeżeli przełożysz ręczniki na półkę niżej albo odkurzysz mieszkanie w sobotę zamiast w piątek! Będą męczyć telefonami bezpośrednio ciebie – co i jak zrobiłaś, wypytywać babcię czy dziadka czy tęsknią i krzywda im się nie dzieje, kto lepiej gotuje i prowokować krewnych podopiecznego do niespodziewanych wizyt „bo jak dzisiaj z nią rozmawiałam, to jakaś taka dziwna była”. Pełna kontrola bez uprawnień do kontroli. Okropne.
Chociaż branie pieniędzy od pracowników za znalezienie pracy jest prawnie zakazane, niekiedy okazuje się, że opiekunka czy opiekun osób starszych, zamieszczając ogłoszenie „szukam zmienniczki”, chce skubnąć parę dodatkowych groszy dla siebie. Nie chce albo nie może wrócić na dane miejsce pracy, wie, że jest w miarę dobre albo … bardzo złe, ale oczekuje od potencjalnych zmienniczek rekompensaty. Od 100 do 300 euro „odstępnego”.
Jeżeli trafimy na taką sytuację, bez względu na to, jaką bajkę usłyszymy, nie ma co ryzykować. Ktoś, kto w ten sposób próbuje wyciągnąć od nas pieniądze, prawdopodobnie nie przedstawi nam szczerze warunków pracy na szteli. Będzie mówił nam to, co szukając pracy w opiece chcemy usłyszeć – że miejsce jest fantastyczne, nie ma dźwigania, nie trzeba zmieniać pieluszek, noce są cudownie spokojne i zaczynają się od 19 a kończą o 9 rano, nie trzeba rozliczać się z rachunków, osoba starsza hojnie rozdaje napiwki, a jej rodzina to cudowni ludzie. Właściwie nic nie trzeba robić, a jej serce pęka, że musi zostawić takie dobre miejsce pracy w opiece, bo – i tu następuje jakaś rzewna historia: choroba w domu, tragedia rodzinna, osobiste problemy zdrowotne, problemy wychowawcze z dziećmi. Lub też szczęśliwa historia – trafił się fantastyczny, bogaty narzeczony, wielka miłość od pierwszego wejrzenia, który nie pozwala jej dalej pracować. Z radością będzie ją utrzymywał.
Jeżeli trafimy na taką osobę, to będzie to doświadczony manipulant. I nawet nie wiedzieć kiedy z chęcią zapłacimy jej za nielegalne pośrednictwo pracy w przekonaniu, że spełniamy dobry uczynek pomagając komuś w nieszczęściu lub płacimy za nasz udział w cudzym szczęściu. I dopiero po kilku dniach na miejscu okazuje się, że to jest po prostu zła sztela, a o naszej „nieszczęśnicy” lub „narzeczonej” znajdziemy gdzieś przypadkowo anonimowe ostrzeżenie w Internecie. Jeżeli odpowiadając na ogłoszenie, że ktoś szuka zmienniczki usłyszysz, że trzeba zapłacić pieniądze za odstąpienie „miejscówki” – podaruj sobie dalszą rozmowę. Nie warto. Praca w opiece nad osobami starszymi w Niemczech jest wystarczająco trudna i obciążająca psychicznie, żeby dokładać sobie do tego żal i wściekłość za własną naiwność i rozczarowanie.
Tak, oczywiście, że tak. Nie każdy, kto stara się znaleźć dla siebie i swojego podopiecznego dobrą zmienniczkę to despota lub oszust. Są również całkiem normalne, dobre oferty pracy na zmianę w opiece w Niemczech. Wiele firm opiekuńczych płaci swoim pracownikom prowizję za znalezienie rzetelnej, uczciwej zmienniczki. Poszukiwania na własną rękę prowadzą opiekunowie – przedsiębiorcy. Zmienniczek szukają opiekunki, które dużo czasu spędzają w Niemczech, ale chcą w newralgicznych w tej branży okresach (święta, wakacje) spędzić więcej czasu ze swoją rodziną. Odpowiadając na każde ogłoszenie o pracy, zwłaszcza za granicą, powinniśmy tylko wyczulić swoją własną intuicję. W przypadku wątpliwości co do szczerości lub nadmiernego entuzjazmu oferującego nam pracę, pożegnać się i szukać dalej. Dobrych miejsc pracy w opiece w Niemczech jest dużo!
Używamy cookies