Podopieczni są kochani, teraz to wiesz. Ale… Pierwsza praca – chciałaś uciec jak najszybciej, wszystko było obce, złe, niedobre. Następna sztela – to samo. Powiedziałaś sobie, że spróbujesz trzeci, ostatni raz, tylko po to żeby w końcu pozbyć się kredytu, najwyżej jeszcze dwa miesiące, zaciśniesz zęby i wytrzymasz. A dzisiaj – właśnie mija pięć lat od momentu, kiedy zaczęłaś tę trzecią „ostatnią” pracę w opiece.
Pani Beata pracuje u 89-letniej Ester. Pani jest po wylewie, ma zaawansowaną demencję, od kilku lat jest osobą leżącą. Na widok Beaty uśmiecha się radośnie, coś niewyraźnie gulgocze, chwyta jej rękę i przytula do piersi. Tylko na nią tak reaguje, nawet na widok rodziny nie okazuje takich pozytywnych emocji. Pani Beata sama nie wie jak się przywiązała całym sercem do tej staruszki.
„Po prostu jest coś w tej jej bezradności co chwyta za serce. Pewnie niektórzy mnie wyśmieją ale ja ją naprawdę lubię. To nie jest tylko współczucie i potrzeba zarobienia pieniędzy. Ester nie potrafi mówić ale potrafi tym swoim bezzębnym uśmiechem pokazać, że mnie akceptuje i cieszy się, kiedy jestem przy niej. To są jakieś bliżej człowiekowi nieznane „fluidy”, które powodują, że ja, 44-letnia kobieta polubiłam z wzajemnością ciężko chorą, starszą osobę. Podopieczni są naprawdę kochani i oprócz pracy powstaje między nami coś innego. Mam tu kilka koleżanek z innych firm, właściwie to wszystkie są emocjonalnie związane ze swoimi staruszkami. I wszystkie naprawdę lubimy tą pracę. Uczucia starszych osób są bardzo autentyczne.”
Podopieczna Barbary odwzajemnia się troską za troskę. To jeszcze w miarę samodzielna pani, 86 lat. Zawsze pilnuje, żeby Barbara spokojnie zjadła posiłek, wyszła na spacer, zadzwoniła do domu. Kiedy Barbara była przeziębiona, zrobiła dla niej syrop z cebuli i nie pozwoliła przez dwa dni wstać z łóżka.
Dla Basi, która wyjechała do pracy w Niemczech w odruchu ucieczki przed mężem alkoholikiem łagodność i troskliwość starszej pani jest powrotem do normalności. Przestała się bać każdego trzaśnięcia drzwiami, sztywnieć ze strachu, kiedy zbiła przypadkiem talerzyk. Nie musiała nawet opowiadać historii swojego życia, starsza pani sama się domyśliła, że była bita i poniżana.
„Wiem, że dostaję wynagrodzenie za opiekę nad osobą starszą ale w ogóle tego nie odczuwam, że jestem w pracy. Żyjemy razem jak babcia i wnuczka. Czasami ona jest ze mnie niezadowolona czasami ja z niej. To są jednak krótkie chwile i normalne. Tak jak w domu z bliskimi. Kiedy jadę busem nigdy się nie odzywam do innych opiekunek bo wydaje mi się, że by mnie zakrzyczały, gdybym powiedziała jaka jestem szczęśliwa w tej pracy. One tylko wiecznie narzekają. Nie wiem czy to ja miałam szczęście, że znalazłam taką dobrą pracę czy one takiego pecha”.
Renata jest tłumaczem przysięgłym języka niemieckiego. Ma już swoje lata i nie ma siły walczyć o miejsce na rynku pracy tłumaczeń, gdzie jej zdaniem obecnie nie liczy się jakość a najważniejsza jest drapieżność i niska cena. Od kilku lat pracuje jako opiekunka. Ze względu na świetną znajomość języka niemieckiego nie ma problemu z wyborem miejsca pracy.
„Nie ukrywam, kiedy zaczynałam pracę w opiece nie miałam jakiegoś specjalnego doświadczenia w pielęgnacji osób starszych. Ale pracowałam już w czterech miejscach i wszyscy podopieczni byli kochani. Mój obecny podopieczny, Helmut jest po poważnej operacji serca i wylewie. Potrafi być niesamowicie złośliwy. Dla mnie z racji zawodu pasjonujące jest słuchanie jak swobodnie formułuje sarkastyczne i dotkliwe uwagi. Nigdy nie brałam ich do siebie ale panie z Pflegedienst nie chciały do niego przychodzić.
I może dlatego się polubiliśmy, że doceniałam jego swadę. Po kiepskim początku on stara się wygłaszać swoje złośliwości pod kierunkiem polityków przed telewizorem a ja staram się otoczyć go troską i życzliwością. Podziwiam go za determinację z jaką walczy o utrzymanie jak największej samodzielności. Nigdy nie dał mi odczuć, że jestem jego pomocą domową, zawsze traktuje mnie jak gościa i uważam, że na swój sposób się zaprzyjaźniliśmy.”
Z pracą w opiece jest tak samo jak z każdą inną pracą – nie zawsze masz wpływ na to, z kim pracujesz. W standardowej pracy przychodzi jednak godzina, kiedy możesz wyjść i wrócić do siebie, do swojej rodziny. Na pewno jest trudniej, kiedy jesteś w Niemczech i Twoje miejsce pracy to również Twój tymczasowy dom. Nie można zatrzasnąć drzwi od biura i mieć wszystkiego za sobą. Niemniej jednak starsi ludzie w Niemczech potrafią być przyjaźni, serdeczni, mili, wdzięczni a praca w opiece może być źródłem dużej osobistej satysfakcji.
Szkoda tylko, że przeglądając internetowe fora dla opiekunek osób starszych można odnieść wrażenie, że praca w tym charakterze w Niemczech to zło konieczne. Internet jest takim ciekawym miejscem, gdzie wszyscy mogą anonimowo pisać prawie o wszystkim. To taki cierpliwy przyjaciel, który przyjmie każdą Twoją opinię, każdą Twoją skargę. Na dodatek zawsze znajdzie się ktoś, kto Ci przytaknie i pochyli współczująco czoło nad Twoją niedolą. Fora dla opiekunek osób starszych aż kipią więc od złych, wrogich opinii. Czy faktycznie osoby starsze w Niemczech to tacy źli ludzie? Czy faktycznie ta praca jest zła i niewdzięczna? A może po prostu nasz przyjaciel Internet przyciąga tych co lubią ponarzekać…
Na zakończenie kilka słów od 84-letniej Niemki, emerytowanej nauczycielki po wylewie:
„Tak się cieszę, że opiekują się mną panie z Polski i mogę pomimo choroby i starości zasypiać i budzić się w swoim domu. Wiem, że pracują dla pieniędzy ale ja tego nie czuję. Mogę zapłacić za umycie i podanie posiłku ale przecież okazywanej mi serdeczności i życzliwości nie da się kupić. Dlatego jestem wdzięczna moim opiekunkom za to, że są dla mnie nie tylko pracownikami ale po prostu domownikami. Im jest trudno – zostawiają rodziny, bliskich.
Dla mnie też nie było łatwe przyzwyczajenie się do tego, że mój dom, moje rzeczy i sama ja jestem zależna od kogoś z innego kraju. Wystarczy jednak odrobina dobrej woli od każdej ze stron i można naprawdę bardzo dobrze funkcjonować. Uczę „moje panie” języka niemieckiego i jestem bardzo dumna z ich postępów. Często się razem śmiejemy a kiedy trzeba razem płaczemy. Chciałabym wszystkim opiekunkom, które przyjeżdżają do pracy w Niemczech coś powiedzieć. Nam, niemieckim schorowanym staruszkom, też nie jest łatwo, ponieważ najczęściej łączy nas konieczność a nie wybór. My potrzebujemy opieki a wy pracy. Ale to nie znaczy, że nie możemy się polubić!”
Używamy cookies