Niekoniecznie trzeba ciągle kręcić się po domu – zmywać, sprzątać, gotować, prać, prasować. Niekoniecznie trzeba ciągle utrzymywać aktywną interakcję z podopiecznym – prowadzić rozmowy, grać w gry towarzyskie, chodzić na spacery i oglądać stare fotografie. Duża część pracy opiekunki osoby starszej to tzw. einfach da sein. Po prostu być na miejscu.
Owo „bycie na miejscu” to niewątpliwie najbardziej kłopotliwa do wytłumaczenia klientom w Niemczech część pracy opiekunki. Nie tylko osoby starsze, ale również ich rodziny niekiedy po prostu tego nie rozumieją. Bardzo łatwo jest ocenić, kiedy pracuje, a kiedy odpoczywa lub po prostu się obija np. pracownik przy taśmie produkcyjnej w fabryce. Nikt jednak nie zarzuci sprzedawczyni w sklepie czy kasjerce w kasie, że nic nie robi, kiedy w sklepie nie ma klientów. Osoba taka jest bowiem w pracy, pracuje poprzez obecność w sklepie i gotowość obsłużenia klienta.
Kiedy branża opieki nad osobami starszymi jeszcze raczkowała (opieka nad starszymi Niemcy), krótko po przyjęciu Polski do Unii Europejskiej i otworzeniu się możliwości podjęcia legalnej pracy w Niemczech, wiele firm i pośredników podkreślało, że opiekunka powinna być traktowana jak członek rodziny. Istotne było, żeby klienci zrozumieli, że Familienanschluß oznacza zrównanie praw i obowiązków specyficznego pracownika, jakim jest opiekun, z prawami i obowiązkami domownika. Nikt nie ma pretensji do mamy niemowlaka, że w momencie, kiedy dziecko czyste i najedzone śpi albo spokojnie leży i gaworzy, sięga po książkę albo dzwoni do koleżanki. To nie znaczy, że nie jest w gotowości, aby w każdym momencie przerwać czytanie lub zakończyć rozmowę, jeśli dziecko będzie jej potrzebowało. Ona nadal jest na miejscu, gotowa do zajęcia się dzieckiem czy jego otoczeniem, kiedy zajdzie taka konieczność. To nie znaczy, że ma na siłę szukać zajęcia, że nie ma prawa pozostając w gotowości zająć się czymś nie związanym ściśle z byciem mamą.
Specyficzne podejście do definicji słowa „praca” – zarówno przez osoby starsze, jak i ich krewnych – potrafi doprowadzić do konfliktów i nieporozumień. Opiekunka stara się jak najszybciej wykonać bieżące obowiązki, żeby potem, siedząc w swoim pokoju albo w pokoju, gdzie podopieczny ogląda telewizję, przerzucić polskie gazety, czy też dokończyć wyszywanie serwetki. W momencie, kiedy chce usiąść słyszy, że to przecież nie jest jej czas wolny i dostaje do wykonania zadanie, czasami wymyślone i absurdalne, a czasami znacznie przekraczające przewidziany dla opieki zakres obowiązków. To właśnie z niezrozumienia, że częścią pracy opiekunki jest pozostawanie w gotowości do niesienia pomocy, kiedy zajdzie potrzeba, biorą się okropne historie. Opiekunki, które są zmuszane do wydłubywania mchu spomiędzy kostek brukowych przed domem, sprzątania nieruszonych od 30 lat piwnic czy do mycia samochodów! Dostają od córek i synów stosy ich rzeczy do prania i prasowania, podrzuca im się dzieci.
Opiekunowie, od których wymaga się wchodzenia na dach i czyszczenia rynien, wykonywania prac remontowych w domu, harowania w ogrodach, którymi przed ich przyjazdem zajmowało się dwóch ogrodników i trzech członków rodziny. Nie jest anegdotą historia o codziennym szorowaniu fug pomiędzy kafelkami w kuchni szczoteczką do zębów. Nie jest anegdotą opowieść o codziennym myciu schodów w budynku liczącym 6 pięter, w którym znajdowały się wyłącznie mieszkanie babci i lokatorów wynajmujących od niej swoje lokum. Nie jest niestety anegdotą postawa klientów, którzy uważają, że pracą opiekunki jest tylko pomoc w umyciu się mamie (15 min.), zrobienie jej śniadania i sprzątnięcie po śniadaniu (30 min.), zrobienie zakupów (30 min.), przygotowanie obiadu i sprzątnięcie po nim (1 godz. i 30 min.), podanie kawy i podwieczorku (15 min.), odkurzenie 3-pokojowego mieszkania i wytarcie kurzu (45 min.), powieszenie prania (bo przecież pierze pralka, a nie opiekunka), jego wyprasowanie i poskładanie (40 min.), zrobienie kolacji i sprzątnięcie po niej (20 min.), pomoc w umyciu i położeniu się spać (15 min.), a reszta to jej czas wolny („mama chodzi spać o 22 a wstaje o 7 rano, więc opiekunka ma dużo czasu dla siebie”).
Takie osoby nie rozumieją o co chodzi z uzgadnianiem czasu wolnego. Przecież opiekunka ma pracę tylko na 4 godziny! Reszta to wolne! Nie ma nic złego w tym, jeżeli sami opiekunowie podejmą decyzję np. o upraniu i uprasowaniu rzeczy syna, który mieszka w tym samym domu co mama. Nie ma nic złego w tym, że opiekunka będzie piekła ciasta, żeby córki czy synowie osób starszych mogli zabrać do swojego domu coś słodkiego. Jednak inna sprawa to podjęcie się czegoś z własnej woli, a inna, kiedy ktoś wyznacza nam obowiązki w przekonaniu, że konieczność pozostania w domu starszej, nie jest pracą. Nie bójmy się tłumaczyć, że „einfach da sein” nie jest wcale takie „einfach” i jest to część pracy opiekunów w Niemczech!
Używamy cookies