Skomplikowane relacje międzyludzkie w opiece

Stoimy na przystanku, ktoś stoi obok nas. Nie znamy tej osoby, ale już czujemy do niej niechęć, nie lubimy jej. Brat przedstawia nam swoją nową przyjaciółkę i zanim usłyszymy jej imię, już wiemy, że jej nie polubimy, chociaż serdecznie się do nas uśmiecha i jest otwarta na bliższe poznanie się.

 

Nie ma człowieka, który nie spotkał się z sytuacją w której dziwne, nieracjonalne poczucie braku wspólnego języka zadecydowało o tym, że nie chcemy bliżej poznać jakiejś osoby. Mamy w swoim otoczeniu ludzi, którzy są właściwie mili, zachowują się porządnie, nic nam nie zrobili, ale jeżeli możemy, to unikamy nawet krótkiej, grzecznościowej rozmowy z nimi. Spotykamy też ludzi do których my czujemy sympatię, chcielibyśmy spędzić z nimi czas, porozmawiać, ale oni nas unikają. Niejednokrotnie wydaje nam się, że ktoś lubi z nami przebywać tak jak my z nim a w ostateczności okazuje się, że to jest tylko nasze odczucie. To samo może wydarzyć się w pracy opiekuna osób starszych (praca opiekunki Niemcy).

 

Szczególna sytuacja w jakiej znajdują się zwłaszcza opiekunowie zamieszkujący w domu podopiecznego powoduje, że tzw. chemia międzyludzka jest podstawą dobrej współpracy. Marzena pracowała już 7 lat, w sumie u 9 rodzin (dłuższe pobyty i krótkie zastępstwa). Zebrała bardzo pozytywne opinie od klientów i sama również dobrze oceniała swoje miejsca pracy. Nigdy nie rozumiała koleżanek, które skarżyły się na atmosferę w domu, na złe stosunki z podopiecznymi i ich rodziną. Uważała, że wszystko jest kwestią nastawienia, rozmowy, umiejętności dopasowania się.

 

Kiedy kolejna rodzina u której podjęła pracę, z właściwą dla Niemców szczerością, po 3 dniach wypowiedziała jej umowę doznała wstrząsu. „Uważamy, że jest Pani dobrą opiekunką, nie mamy żadnych zastrzeżeń do Pani pracy, ale nasza mama Pani nie polubiła. Nie wyobraża sobie, że będzie z Panią przebywała całymi dniami”. Marzena nie wiedziała jak się zachować. Jak to, ona, przyzwyczajona do pochwał i pozytywnej oceny swojej pracy słyszy, że ma się pakować? Tym bardziej, że wydawało jej się, że jest wszystko w porządku! Runęło jej poczucie bezpieczeństwa, pewność siebie.

 

Wracając do Polski analizowała każde swoje słowo, każdą wymianę spojrzeń ze starszą panią, każdy gest. Miała poczucie głębokiej krzywdy, niesprawiedliwego odrzucenia, zaczęła uważać, że może faktycznie źle pracowała, nawet kilka razy się popłakała. Musiało minąć trochę czasu, zanim do niej dotarło, że tak po prostu bywa. Ktoś nas nie polubił i nie miało to żadnego związku z jakością wykonywanej pracy.

 

Praca w opiece to nie tylko umiejętności. Praca w opiece to przede wszystkim życie pod jednym dachem obcych dla siebie osób. Osób, które mieszkają i przebywają ze sobą nie z wyboru ale z konieczności. Podopieczny potrzebuje pomocy a opiekunka pracy. Marzena po jakimś czasie sama się przekonała o tym, jak duże znaczenie w pracy opiekuna ma tzw. chemia międzyludzka. Z innej strony - tym razem u niej coś nie zagrało. Dostała pracę u spokojnego małżeństwa. Bardzo dobre warunki mieszkaniowe, dobra płaca, świetne jedzenie, dużo czasu wolnego, atrakcyjne wyjścia na koncerty, wspólne wycieczki do pobliskiej Szwajcarii ale... męczyła się tam bardzo.

 

Jakoś nie poczuła żadnej więzi ze starszymi ludźmi. Liczyła dni do końca kontraktu i widziała głębokie rozczarowanie na twarzach podopiecznych i ich rodziny, kiedy powiedziała, że nie wróci na następną zmianę. Pytali się dlaczego, co mają zmienić, co robili źle. Nie wiedziała jak im wytłumaczyć, że właściwie wszystko było dobrze, tylko... No właśnie, tylko ta nieszczęsna chemia międzyludzka. Nie mogła nawet powiedzieć, że nie lubi dziadków czy ich dzieci. To nie chodziło o „lubienie”. Nie wzbudzali w niej żadnych emocji i to jej chyba przeszkadzało. Ze swoją pierwszą podopieczną toczyły bez przerwy wojny o każdy drobiazg – zakupy, gotowanie, losy bohaterów serialu, ale to były takie dobre wojny. Po kłótni się przeprosiły, przytuliły, pośmiały.

 

Było po prostu bardziej jak w domu, gdzie kochający się ludzie okazują swoje emocje. Mama pokrzyczy na dzieci, tata obrazi się na mamę, ale zawsze następuje pojednanie, które swoją pozytywną siłą niweluje wcześniejsze negatywne emocje. Praca w opiece to trudne zajęcie i trudno jest przewidzieć jak będzie się układało w nowym miejscu. Jeżeli nie zagra chemia międzyludzka – na pewno będzie ciężko czy to nam czy osobie starszej. Nie ma jednej rady na rozwiązywanie problemów w pracy opiekunek i opiekunów osób starszych, ale jeżeli czujemy się w jakimś miejscu źle albo widzimy, że nasz podopieczny jest do nas bez racjonalnych przyczyn negatywnie nastawiony trzeba czasami otwarcie powiedzieć „Die Chemii stimmt nicht”. I szukać nowego miejsca pracy.

 

 

Używamy cookies

Używamy plików cookies aby ułatwić Ci korzystanie z naszych stron www, do celów statystycznych oraz reklamowych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci Twojego urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zmienić ustawienia przeglądarki tak, aby zablokować zapisywanie plików cookies. Więcej informacji znajdziesz w naszej polityce prywatności.